Zainteresowanie jakie wzbudzają australijskie skiffy oraz nowa klasa olimpijska "49 - er" spowodowało powstanie inicjatywy stworzenia nowej klasy monotypowej nowocześniejszej, dostępniejszej i tańszej od już istniejących. Celem podjęcia tego przedsięwzięcia jest podniesienie atrakcyjności rozgrywanych w Polsce regat zarówno dla zawodników jak i dla kibiców. W trakcie opracowywania założeń zdecydowano, że będzie to klasa dwu osobowa, a do budowy łodzi zastosowane zostaną materiały tradycyjne. W celu zapewnienia pełnej identyczności jachtów przewidziano jednego producenta kadłubów i osprzętu (LAMIPLAST s.c.) i żagli (Stanisław Sawko). Ma to na celu ograniczenie "wyścigu zbrojeń" który wykończył już nie jedną klasę. Kadłub LG 499 posiada charakterystyczny kształt skiffa, pionowe stewy, ostry dziób płynnie przechodzący w płaskie dno. Pokład to przede wszystkim duży samo odpływowy kokpit. W części dziobowej zaprojektowano przetłoczenie pod wysuwany bukszpryt.
Konstrukcję jachtu wybudowano z laminatu p/s jako monolit z przekładkowymi fragmentami kadłuba i pokładu. Połączony kadłub i pokład stanowi szczelną komorę wypornościową zapewniającą pływalność w razie wywrotki co w tego typu jachcie nie jest rzadkością. Miecz szybrowy z możliwością wychylania się do tyłu w razie najechania na mieliznę, co zapobiega gwałtownemu zatrzymaniu jachtu posiada też blokadę uniemożliwiającą wypadnięcie w czasie wywrotki. Płetwa sterowa także uchylna a rumpel wyposażony w dwa przedłużacze. W celu zapewnienia efektownego balastowania łódka wyposażona jest w wysięgniki boczne z rur aluminiowych oraz trapezy dla skipera i załoganta. Maszt aluminiowy podparty sztagiem, dwoma parami want oraz salingiem. Bardzo ważnym elementem konstrukcyjnym jest saling pokładowy usztywniający węzeł maszt - kadłub - podwięzie wantowe. Ożaglowanie pełno listwowe grot i fok z pełnym zestawem regulacji. Fok prowadzony na szynie (bezobsługowy), pojedynczy szot służy wyłącznie do regulacji głębokości profilu żagla. Przewidywane przez konstruktora LG 499 znakomite własności nautyczne zostały w pełni potwierdzone w praktyce. Już pierwszego dnia pływań (21-10-2000 r.) jacht z łatwością ślizgał się zarówno w kursach baksztagowych jak również na bajdewindach (siła wiatru w porywach 2 B!) wprawiając w radosne osłupienie kolejne załogi . Okazał się też "cierpliwy i wyrozumiały" dla zupełnie nie wprawnych żeglarzy, choć nie uniknięto wywrotki.

Dane techniczne "LG - 499"
- Długość kadłuba4,99m
- Długość KLW4,99m
- Szerokość 2,49/3,80m
- Zanurzenie 0,14/1,2m
- Grot 15m
- Fok6m
- Genaker28m
- Masa całkowita160kg
- Wysokość masztu8,5m

Konstruktor: Leszek Gonciarz Kraków ul. Szlak 38/3
Wszystkich zainteresowanych ściganiem się na takiej łódce prosimy o kontakt tel. lub e-mail


Na targach "Wiatr i Woda" 2001r. Skiff odniósł swój drugi sukces (pierwszym było to , że powstał). Nagroda miesięcznika "Żagle" imienia Jerzego Fijki "Gwóźdź Targów" zamknęła kolejny etap w naszych pracach na rzecz animacji tej klasy jachtów w Polsce. Łódka wzbudziła ogromne zainteresowanie publiczności. Nie tylko "ścigantów", ale co zadziwiające także starszych ludzi. Media również zauważyły tę nowość. Siedem niezależnych stacji TV pokazało jacht w swoich relacjach z targów. Udzieliliśmy wielu wywiadów. Prawdę mówiąc nikt nie spodziewał się aż takiego zainteresowania. Wszyscy pytali kiedy będzie można zobaczyć łódź w akcji.
Mamy nadzieję , że na regatach o "Puchar Standard Lamiplast Cup" rozgrywanych tradycyjnie w maju (w tym roku 19-20 maja) , LG 499 wystartują już jako klasa POL-Skiff, wszystkich zainteresowanych zapraszamy. Jeżeli pogoda pozwoli każdy będzie mógł spróbować swoich sił na tej niezwykłej łódce. Zarząd Warszawskiego Towarzystwa Regatowego zaprosił nas do udziału w całym cyklu swoich regat. A więc do zobaczenia na wodzie.

Pierwsze Pływania
Zwycięski powrót Jacka czyli powstanie nowej monotypowej klasy regatowej . Oczywiście piszę o Jacku Winnickim najlepszym żeglarzu klasy 560.

Klasy która została zniszczona za skutek wypracowania przez niego tak wielkiej przewagi, że podjęcie z nim równorzędnej walki dla pozostałych startujących stało się niemożliwe.

Przewaga ta wynikała z jego techniki żeglowania, umiejętnego doboru załóg i co najważniejsze optymalnego doboru łódki oraz dobremu przygotowaniu jej do sezonu.

Była to wspaniała łódka regatowa ( istnieje ona dalej ale nie ma dla niej klasy ), która bardzo łatwo wchodziła w ślizg, pod spinakerem chodziła tak samo ostro jak Sympathy pod genakerem. Pływanie tą łódką szybką i łatwą w prowadzeniu dostarczało sternikowi i załodze niesamowitej satysfakcji - łatwo ją było pokochać.

Po zmianie podziału na klasy i zniszczeniu klasy 560, { do starty w klasie Micro dopuszczono starsze jachty nie spełniające przepisów tej klasy ( maszt, ożaglowanie, stateczność ) które mniej traciły do Micro niż do Jacka } musiał odpowiedzieć sobie na pytanie co dalej? Czy "wykastrować" łódkę dla dostosowania jej do klasy 560 i mieć się na czym ścigać czy próbować tworzyć coś nowego ale dającego nie mniejszą satysfakcję z żeglowania i koniecznie monotypowego dla max. ograniczenia wyścigu zbrojeń.

Mniej więcej w tym czasie zaprzyjaźniona i super sympatyczna rodzina Koteckich ("Cztery Koty") zaczęła mówić o przewagach skiffów australijskich. Po Warszawie krążyła kaseta pokazująca "uroki" żeglowania na skifie podnosząc poziom adrenaliny u zapaleńców.

Jacek zdecydował, że musi to być łódź możliwie najprostsza i najtańsza dla dwuosobowej załogi. (Jak jest z wykwalifikowanymi i zapalonymi załogami wszyscy wiedzą. Na skifie tyle samo zależy od załoganta co i od sternika i obaj mają fantastyczną zabawę).

W wyniku szeregu działań Jacka powstała konstrukcja Leszka Gonciarza wykonana przez Lamiplast z żaglami uszytymi przez Stanisława Sawko, która została przez Jacka opływana w dniu 21 października na Zalewie Zegrzyńskim, wystawiona z powodzeniem na targach "Wiatr i woda", opisana w "Żaglach"Nr1 i "Rejsie"Nr2 z których ten ostatni jest patronem medialnym.

W czasie październikowych pływań pomimo braku wprawy załogi, przy sile wiatru w podmuchach 2B, wychodziła w ślizg przy baksztagach i bajdewindzie zmuszając załogę do wyjścia na wysięgniki.

To była ekscytująca zabawa pomimo wywrotki.

Wywrotka nastąpiła w trzeciej godzinie pływań czyli łódka jest cierpliwa i wyrozumiała.

Jak to wyglądało możecie obejrzeć na załączonych zdjęciach.

Pływanie na POL-SKIFF LG 499 dostarcza niesamowitych i niezapomnianych wrażeń.

Premiera skiffa w regatach
W dniach 9-10-06 odbyły się wreszcie pierwsze regaty na skiffie LG-499.Ponieważ przyjęła się nazwa POL-Skiff (choć jest to nazwa całego przedsięwzięcia) pozostańmy przy niej. Bazą regat był nowy port MPR-Yacht w Białobrzegach. Impreza organizowana i prowadzona konkursowo przez Zbyszka Kanię i jego współpracowników wzbudziła moją niekłamaną zazdrość. Zakończenie regat przeprowadzono sprawnie i PUNKTUALNIE mimo konieczności rozpatrzenia protestów. Nic w tym dziwnego bo skład Komisji Regat był także znakomity. Nagrody też były naprawdę fajne.

POL-Skiff-ów wystartowało trzy a do tego jeden prawdziwy skiff australijski, niestety 14-sto stopowy aż z Bielska. Jego załoga pływa na nim już trzy lata i jej przewaga w opanowaniu łódki jest olbrzymia (na razie!). Na szczęście regaty odbyły się przy słabych wiatrach więc uniknęliśmy kompromitacji, ale nie pokazaliśmy na co stać Skiffa. Przy lekkich powiewach pływa on jak zwykła mała i szeroka łódka. Dopiero przy wietrze 2-3 B. zaczyna się szaleństwo ślizgów. Wyścigi były zażarte, bo chyba pierwszy raz w naszych regatach jachty były identyczne i o wynikach decydowała taktyka oraz sprawność załóg. Nie mniej premiera się odbyła i to samo w sobie jest już jakimś sukcesem. Jestem też mile zaskoczony ciepłym przyjęciem tej bardzo jednak ekstremalnej konstrukcji przez sędziów, organizatorów i większość zawodników. Mam też nadzieję ,że w następnych regatach które organizowane będą przez Hotel-500 w Zegrzu popłyniemy nieco sprawniej. Sądząc po licznych zapytaniach o koszt łódki, mamy nadzieję , że niedługo już po naszych wodach pływać będzie pokaźna flotylla tych jachtów.

Długodystansowe Mistrzostwa Polski Płock 2001
Pogoda w tym sezonie nie rozpieszcza żeglarzy. Na Zalewie Włocławskim w sobotę do godziny 12 nie wiało, nic a potem ledwo ledwo i to w dodatku raz tu , raz tam. W całym wyścigu dominowały wiatry "prywatne". W takich warunkach znajomość akwenu i ślepy los decydowały o wszystkim, choć szczęście jak zwykle sprzyjało najlepszym. Załogi skiffów ubrane w pianki, pasy trapezów i kamizelki ratunkowe, cierpiały prawdziwe męki. Po sześciu godzinach na wodzie dmuchnęło z pod burzowej chmury i to tak, że POL-3 postawił "grzyba" łamiąc maszt. Pozostałe skiffy dotarły szczęśliwie do mety.

Drugiego dnia, wyścigów nie udało się rozegrać w wcale, powodem był kompletny sztil. Zakończenie regat zostało "uświetnione" kolejną burzą, w której solidarnie mokli zawodnicy i oficjale zaproszeni na tę uroczystość. W sumie impreza nam się podobała i postanowiliśmy powrócić tam w przyszłym roku.

Oficjalne wyniki regat znajdziecie na stronie http://www.wtr.waw.pl/

Skiff w ślizgu (regaty Hotel 500 czerwiec 2001)
Nareszcie wiało, i to jak!. Nigdy nie może być w sam raz.

W sobotę udało się rozegrać trzy wyścigi. Dwa pierwsze przy silnym i jak to na Zalewie odkręcającym w szkwałach wietrze. Dla Skiffa to b. trudne warunki bo wysunięta daleko od jachtu załoga ma duże trudności z powrotem na łódkę jeżeli przegapi moment odkrętki. Ale jazda była!.

Nie wszystkim udało się dojechać bez wywrotki. Powiem więcej, jedna z załóg wywracała się aż cztery razy. Mieli już naprawdę wszystkiego dosyć. Największą frajdę z tego miały kamery WOT-u

Na komentarz medialny spuszczę zasłonę milczenia - wprost porażała "fachowością". Jednymi chyba dziennikarzami do których można mieć zaufanie jest zespół Janusza Kujałowicza z "Magazynu Żeglarskiego". Sposób prowadzenia kamer i komentarz zawsze rzetelny!.

W niedzielę nie wiało nic kompletnie. Sędzia Igor Rubinkowski zmuszony był zakończyć regaty wynikami trzech wyścigów sobotnich. Nie było więc możliwości odrobienia strat, trudno, żeglarstwo nie jest sportem halowym a pogoda ma niekiedy decydujące znaczenie. Mimo, że pływamy coraz szybciej, to wciąż jest to szkoła cierpliwości. Już wiemy , że skiffy pływają szybko.

Jak szybko , przekonamy się dopiero wtedy gdy sędziowie zdecydują się na puszczenie nas np. razem z Omegami. Nie robią tego, na moją zresztą prośbę. Nie jesteśmy jeszcze przygotowani technicznie. Sama prędkość nie wytacza. Na razie nasze załogi skupione są na prowadzeniu łódki w miarę poprawnie. Mam jednak nadzieję, że pod koniec sezonu będziemy już dostatecznie sprawni, będzie nas też więcej. Przed nami 23-24-06 następne regaty w Wodniku na które wszystkich zapraszam. Jeżeli ktoś będzie miał ochotę popływać na Skiffie, niech łapie nas zaraz po wyścigach, żadna z załóg nie odmówi z całą pewnością. Do zobaczenia na wodzie!.

Z żeglarskim pozdrowieniem
Jacek Winnicki

Galeria Skiffa